11. grudnia Seniorzy spotkali się kolejny raz w ramach spotkań cyklicznych. Tym razem naszym gościem była pani Anna, która ponad dwadzieścia lat razem z mężem prowadzi Pogotowie Opiekuńcze dla małych dzieci. W 2002 roku małżonkowie posiadający swoje dzieci, a dzisiaj również wnuki, przeszli kilkumiesięczne, specjalistyczne szkolenie uzyskali zgodę na prowadzenie takiej działalności. Dzieci do takich miejsc trafiają w rozmaity sposób: mogą być porzucone, zostawione w Oknie Życia, odebrane rodzicom, znalezione na ulicy, pozostawione po urodzeniu w szpitalu i w wielu innych przypadkach. Pani Anna podzieliła się z nami trudnościami z jakimi musi się zmierzyć. Dzieci mają bardzo różne sytuacje prawne, które muszą być sądownie wyjaśnione, duża część wychowanków to dzieci chore albo z orzeczeniem o niepełnosprawności. Wszystko musi być wyjaśnione, wyprowadzone, dzieci leczone, rehabilitowane, a ci ludzie pomocy nie otrzymują znikąd. Opieka musi być sprawowana wzorowo, a wszystkie sprawy załatwiane we własnym zakresie. Nikt, kto nie ma odpowiednich uprawnień nie może z dziećmi zostać. Organa kontrolne, owszem są i swoją powinność wypełniają solidnie. Nam, starszym i doświadczonym przecież rodzicom i babciom trudno było sobie wyobrazić jak to wszystko ogarnąć, a Pani Anna wraz z mężem do tej pory odchowali 103 dzieci i chociaż osiągnęli wiek emerytalny to nie wyobrażają sobie jak te dzieci zostawić. Tu trzeba nam wiedzieć, że po sprawdzeniu jaki los czeka dzieci w Zakładach Opiekuńczo – Leczniczych, postanowili, że będą robić wszystko, by żadne „ich dziecko” do takiego zakładu nie trafiło. Bardzo często na własną rękę i różnymi sposobami szukają rodziców adopcyjnych, z którymi utrzymują kontakty.
Zorganizowaliśmy około 250 spotkań, było wiele ciekawych tematów, wielu wspaniałych prelegentów, wiele spotkań wyjazdowych, które zapadły głęboko w pamięć, ale tak wzruszającego i poruszającego spotkania jeszcze nie było. Z całego serca dziękujemy i życzymy dużo zdrowia, i wszelkich potrzebnych łask do prowadzenia tego dzieła miłości.

Tekst i zdjęcia Barbara Głowacka