Modlitwa to najlepsze lekarstwo na wszelkie bolączki i choć wydaje się czymś trudnym, to zawsze możemy liczyć na wsparcie ze strony Ducha Świętego: „Właśnie w ten sposób Duch przychodzi nam z pomocą w naszej słabości. Gdy nie wiemy, jak mamy się modlić, Duch wstawia się za nami wołaniem bez słów. A Bóg, który przenika serca, zna pragnienie Ducha, ponieważ to właśnie zgodnie z Jego wolą Duch wstawia się za świętymi”. Tak jak nie ma prywatnej religii, tak nie ma prawdziwej wiary bez modlitwy. Chrześcijanie są i tak na uprzywilejowanej pozycji, gdyż Bóg stał się jednym z nas, przebywał pośród nas i rozmawiał z nami. Jezus nauczył nas modlitwy (por. Łk 11, 1-4) i sam był wzorem w jej praktykowaniu (por. Mt 14, 23).
 
Czy można podtrzymać jakiekolwiek relacje z kimś, kto jest nam bliski, bez dialogu? Czy jestem w stanie pokochać drugą osobę bez poznania jej upodobań, charakteru i zainteresowań? Wszystko dane nam jest na drodze dialogu. Trzeba sobie wzajemnie poświęcić sporo czasu, by zdecydować się spędzić razem resztę życia. Zakochani pragną każdą nadarzającą się okazję wykorzystać, by tylko być blisko siebie. I z modlitwą jest identycznie. Przypatrzmy się i poszukajmy analogii. Chłopak poznaje dziewczynę, która urzekła go nadzwyczajną urodą. By nasza historia miała happy end, ustalmy, że i ona jest pod wrażeniem naszego chłoptasia. Gdy już nawiązują kontakt, umawiają się na tak zwaną pierwszą randkę. Ileż w ich mózgach produkuje się adrenaliny! Pierwsze rozmowy to typowe: „ę”, „ą”. Nawet jeśli pochodzą z jednej wsi, to nie mówią gwarą, tylko w języku ogólnym, a i tematy są z kategorii bezpiecznych. Najczęściej okazuje się, że ona uwielbia oglądać Ligę Mistrzów (czytelniczki informuję, że chodzi o piłkę nożną), a on zachwycony jest ostatnią ofertą AVON-u (czytelników informuję, że chodzi o katalog kosmetyków). Po prostu nie jesteśmy sobą. Podobnie jest z człowiekiem, który zwraca się do Boga nie dlatego, że ktoś mu kazał, bo tak wypada, tylko dlatego, że sam tego chce. Ile w tych tekstach natchnienia, uniesienia i mistycyzmu? I zarówno w przypadku pierwszych spotkań z ukochaną, jak i podczas pierwszych prób modlitwy jesteśmy równie naturalni co wędliny z supermarketów. Jednak te pierwsze kroki są czymś wspaniałym, czymś, do czego później wraca się z nostalgią i wzruszeniem.

Inną przypadłością jest wielomówstwo. Dla naszych gołąbeczków każda chwila ciszy w początkowej fazie wydaje się czymś niezręcznym. Gdy nagle łapią się na tym, że już przez kilka minut idą obok siebie w ciszy, peszą się i na siłę wymyślają jakiś temat, by uniknąć tej niezręcznej sytuacji. Boją się, co sobie ta druga strona pomyśli, i gadają dla samego gadania. A czy na modlitwie nie bywa podobnie? Gdyby tak nie było, Jezus nie musiałby nas przestrzegać: „Gdy się modlicie, nie mówcie wielu słów jak poganie. Wydaje się im, że dzięki gadulstwu będą wysłuchani”.

I wreszcie nadchodzi ten wyjątkowy moment. Pamiętam go jak dziś… Siedzisz sobie obok najbliższej Ci osoby i nagle odkrywasz, że już od dłuższego czasu nie zamieniliście ze sobą żadnego słowa. W tym samym momencie patrzycie sobie prosto w oczy i już wszystko jest jasne! Odkrywacie, że jest wam ze sobą wspaniale i wystarczyło tylko spojrzenie, by to sobie powiedzieć. Adorujecie tę chwilę i trwacie. Ten dziwny stan chrześcijanie zwykli określać mianem medytacji. I nie trzeba siedzieć w specjalnej pozycji czy kontrolować oddech, by medytować (jak się to czyni w religiach Wschodu). Wystarczy po prostu trwać i oddać tę chwilę Bogu.

Oczywiście nawet między najbardziej rozkochaną parą pojawiają się problemy w komunikacji. Modlitwa, która również jest dialogiem, nie stanowi tu wyjątku. Można wymienić całą gamę trudności, na które napotyka modlący się człowiek. Wypada zatem, by do kilku z nich się odnieść. Ich przebieg jest podobny u ludzi świeckich i duchownych, choć środowisko, w jakim przebywają, może niektóre syndromy wzmóc lub osłabić. Jednak wszyscy jesteśmy na nie narażeni w jednakowym stopniu. Oczywiście gorzej jest, jeśli kapłan lub zakonnik się nie modli, bo przecież oddał swe życie Bogu. Jak zatem ma wytrwać w swym powołaniu, jeśli nie rozmawia z ukochaną Osobą?
 
Nie wierzę, że jakiś związek może przetrwać bez dialogu. Gdy nie będę rozmawiał z moją żoną i dzieckiem, na pewno zaprzepaszczę, zmarnuję swoje powołanie małżeńskie i ojcowskie. W drodze ku miłości rozmawiamy, bo tego pragniemy, ale żeby wytrwać w uczuciu, rozmawiamy z konieczności. Tylko proszę nie kojarzyć konieczności z przymusem! Rozmowa jest jak lekarstwo. Mogę przestać je przyjmować, choć jest ono konieczne, ale muszę liczyć się z negatywnymi skutkami. Lekarz wypisuje recepty, ale nie może zmusić pacjenta do przyjmowania leków. Jeśli małżonkowie przestają ze sobą rozmawiać, finałem jest rozpad ich związku lub trwanie w nim na siłę, co bardziej przypomina wegetację niż prawdziwe życie. Problem pojawia się w przypadku osób poświęcających swe życie Bogu, bo skoro nie rozmawiają z Tym, którego wybrali, ich życie traci sens i często odchodzą z kapłaństwa lub zakonu, szukając wypełnienia swej pustki po Chrystusie w relacjach z drugim człowiekiem. A jeśli nawet trwają w stanie duchownym, to do złudzenia przypominają wielu świeckich, którzy ograniczają swoje odruchy życiowe do absolutnie koniecznych, jak jedzenie, spanie, oddychanie czy wydalanie, a jedynym aktem ludzkim jest przerzucanie kanałów telewizyjnych za pomocą narzędzia władzy – pilota. Czy może być coś gorszego dla małżeństwa, kapłaństwa lub życia konsekrowanego?

Jednym z najczęściej wymienianych problemów jest „brak czasu”. Kto z nas chciałby usłyszeć od najbliższej osoby, że mimo wielkiej miłości, jaką ten ktoś do nas żywi, nie ma czasu na spotkanie z nami? Czy uwierzymy w taką miłość? Pewien filozof powiedział mi kiedyś, że stwierdzenie „nie mam czasu” oznacza nie jego rzeczywisty brak, ale nieumiejętność gospodarowania. Czas mamy na wszystko! Tylko gdzieś zagubiliśmy priorytety. Czas ma bardzo wiele wspólnego z pierwszym przykazaniem. Mój znajomy kapłan poprosił licealistów, by opisali punkt po punkcie ich zwykły dzień. Gdy to zrobili, poprosił, by napisali, co lubią robić najbardziej i czemu poświęcają najwięcej czasu. Gdy to zrobili, stwierdził: już wiecie, co i kto jest waszym bogiem.