alt              Dzisiaj naszym gościem był p. Henryk Majcher. Ponad 40 lat przepracował w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. Leśnik z wykształcenia z zamiłowania łowczy, choć przyznał, że więcej emocji ma z podziwiania przyrody niż z polowania. Pan Henryk przybliżył nam historię polowań, niestety z braku czasu bardzo pobieżnie. Wypadki zdarzały się zawsze i tak król Bolesław Chrobry został poważnie ranny, król Stefan Batory ( bardzo aktywny podczas polowań) mocno się przeziębił i długo chorował. Pewnie inaczej potoczyłaby się historia Polski, ale królowa Bona poroniła podczas wielkiego polowania w Niepołomicach i nie dała narodowi drugiego syna. Dawna technika polowania jest dzisiaj niesłusznie krytykowana. Dopóki nie znano prochu „naganiacze” odpowiednio ubrani dla wystraszenia zwierzyny i z pomocą ognia zganiali ją np. na skarpę skąd zwierzęta spadały i zabijały się lub łamały nogi. Dzisiaj podstawową bronią jest dubeltówka, zmienia się tylko naboje w zależności na co się poluje. A polowania muszą być aby zapanować nad rozrodem dzikich i leśnych zwierząt.dla zobrazowania w 2000r było 117000 jeleni, w 2010 było 180000,rocznie do odstrzału przeznaczono 54000;sarny w 2000r było 597000, w 2010 było 822000,do rocznego odstrzału przeznaczono 161000;dzików w 2000r było 118000, w 2010 było 250000 a rocznie odstrzeliwuje się 233000. Najciekawszym zwierzęciem do polowania od zawsze był niedźwiedź, bo można go spotkać „twarzą w twarz”, najtrudniej jest zabić daniela bo ma piękne oczy. Natomiast wilki których się obyczajowo boimy są bardzo ostrożne ,unikają ludzi i bez powodu nie atakują. W okolicach Radomia nie ma stałych rodzin wilków.